Dlaczego 1623 był taki znamienny w historii Chojnic? Co ma z tym wspólnego Baszta Wiedźm i Lorenz Lewe? Procesy czarownic w Chojnicach – historia, która do dziś pobudza wyobraźnię!

Początki procesu

Prosty sługa, jakim był Lorenz Lewe, w 1623 został wzięty na przesłuchanie przez wyszkolonego kata miejskiego. Pod wpływem tortur podzielił się ze słuchającym swoją historią. Jak ona brzmiała?

Otóż 20 lat wcześniej kupił on od włóczęgi ducha opiekuna, którego nazwał Margarethe, czyli Małgorzata. Po jakimś czasie faktycznie Lorenzowi zaczęła ukazywać się postać pięknej kobiety o szarej skórze. Pewnej niedzieli duch kazał słudze pójść do Miejskiego folwarku i odszukać Davida Woerlammana i powiedzieć mu, że jego choroba została spowodowana przez żonę Petera Splittstosera. Za to zeznanie, obarczające go winą parania się czarami, Lorenz Lewe został spalony jako pierwszy. 

Kolejną osobą biorącą udział w przesłuchaniach była Pani Blingkrähm, żona Petera Splittstosera, na którą sąd sprowadziło zeznanie Lorenza Lewe. Ona również przyjęła pod swój dach ducha domowego (o imieniu Nickel). Ofiarami tej demonicznej istoty najpierw padły prosiaki, później syn stolarza Hinza i Salomon Buckwitt, wspomniany już David Woerlemann i szereg innych osób oraz zwierząt, choć nie wszyscy ponieśli śmierć. Oskarżona przyznała się również do obchodzenia corocznego sabatu wraz z innymi wiedźmami. Po wielu dniach przesłuchań ją również spotkała śmierć poprzez spalenie na stosie. 

Opowieść Splittsotssera

Kolejna część legendy skupia się, co dość logiczne, na przesłuchiwaniu samego Piotra Splittsotssera. Sprawa wydawała się przesądzona ze względu na obciążające zeznania żony. 

Jednak w trakcie przesłuchań na jaw wyszły inne występki sługi miejskiego. Przyznał się on między innymi do przywłaszczenia majątku przechowywanego w budynku rady miejskiej (ratusz splądrował razem z synem Georgem). Rok po grabieży dobra udało się im spieniężyć cały łup. 

Najważniejszym jednak zarzutem, dla którego Splittsotsser stanął przed sądem, było, jak wiemy, zupełnie coś innego. Wiedział on o czarach swojej żony i nie zrobił nic, by ją od tych potępianych praktyk odwieźć. Oba czyny doprowadziły do tego, Peter został skazany (13 października 1623 r.), ale zanim ostatecznie zmarł, jego zmaltretowaną przez kata postać obwożono w klatce po mieście. Potraktowanie go z takim okrucieństwem miało na celu odstraszyć kolejnych potencjalnych złodziei. 

Przeczytaj też: Legendy chojnickie: Przeklęty skarb | Dlaczego warto czytać książki?

procesy czarownic w chojnicach

Ostatnie przesłuchanie

Ostatnią osobą przesłuchiwaną w tej sprawie był syn Petera i pani Blingkrähm, George. Kat przystąpił do wydobywania zeznań za pomocą znanych sobie sposobów torturowania. Z zeznań oskarżonego wynikało, że ojciec nakłonił go na obrabowanie ratusza głównie ze względu na brak innych środków utrzymania. Słowem, byli oni bliscy śmierci głodowej. Przestępstwo było dobrze zaplanowane i miało skierować podejrzenia na osoby z zewnątrz, a konkretnie „nędznych Polaków”. 

Sąd nie miał wątpliwości – również uznał Georga za winnego, skazując go na surową karę, a mianowicie ścięcie. Ciało oskarżonego wrzucono następnie do nieoznakowanego dołu, a głowę nabito na pal (podobnie stało się z głową jego ojca). 

Wnioski końcowe

Jak łatwo zauważyć, zeznania jednego człowieka doprowadziły do śmierci czterech, w tym wszystkich członków rodziny Splittsotssera. Trzeba też wspomnieć, że w całym procesie z roku 1623 torturowano jeszcze innych mieszkańców Chojnic, uznawanych za „pomocników czarownicy”. Na szczęście dla nich samych, nie mieli oni za dużo na sumieniu, więc skazano ich jedynie na zsyłkę bez możliwości powrotu na teren miasta i jego okolic, pod groźbą utraty życia.

Dziś, czytając o tej makabrycznej legendzie, możemy się tylko domyślać, ile w niej jest prawdy, a ile sobie dodano. Dla wielu takie opowieści stają się źródłem większej fascynacji i zachęcają do dalszego zgłębiania podań ludowych. Jeśli jest tak w naszym wypadku, warto poszukać związanych z Chojnicami legend, do których należą:

  • Legenda o przeklętym skarbie pod Chojnicami,
  • Legenda o utopcu w jeziorze Ostrowite,
  • Legenda o mordzie Ernesta Wintera w Chojnicach. 

Być może poznanie tych historii sprawi, że zupełnie inaczej spojrzymy na to niewielkie miasteczko na Kaszubach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

gornicza wioska chojnice Previous post Górnicza Wioska – atrakcje w okolicach Chojnic
przeklety skarb chojnice Next post Legendy chojnickie: Przeklęty skarb